Moda jako nośnik kultury. Czego możemy się nauczyć od Brazylijczyków?
Moda jest jednym z najważniejszych nośników kultury. Ani literatura, ani teatr i sztuki piękne, ani nawet kino czy muzyka nie są równie powszechne, co moda. Bo każdy człowiek każdego dnia w coś się ubiera. Dlatego to, jak myślimy o modzie i designie, w jaki sposób podejmujemy te codzienne decyzje, jest tematem wartym rozważania.
W Polsce w ostatnich latach dużo mówi się o kwestiach środowiskowych, ale stosunkowo niewiele – o aspekcie kulturowym. Z kolei w rozmowach z naszymi projektantami z Brazylii często przewija się wątek dumy z lokalnych produktów i tradycji...
...ale nie zawsze tak było. Projektantka Nivia Marisguia opowiedziała mi, że przez długi czas modne Brazylijki i Brazylijczycy kupowały biżuterię i ubrania z importu. „Kiedyś typowa brazylijska elegantka wychowana w postkolonialnym kraju miała wpojone, że produkty z zagranicy są lepsze.” Sytuacja zaczęła się zmieniać po pierwsze dlatego, że w Sao Paulo i Minas Gerais zaczęły powstawać dobre szkoły projektowania.
Ale po drugie: nowe pokolenie projektantów, zamiast kopiować uznanych, europejskich mistrzów, skupiło się na odkrywaniu bogactwa lokalnych inspiracji, a konsumenci dali im szansę. Cóż, historia Brazylii to historia kraju ukształtowanego najpierw przez kolonializm, a później przez imigrantów (na przełomie XIX i XX wieku Europejczycy wyjeżdżający do Nowego Świata równie chętnie wybierali Stany Zjednoczone, co Brazylię). Tygiel narodów, religii, tradycji, kuchni. I oczywiście stylów. Jest z czego wybierać!
W kwietniu br. w Manaus odbył się nietypowy pokaz mody. Przedstawiciele 15 rdzennych ludów Amazonii mieli okazję zaprezentować swoją modę na wybiegu, a towarzyszący im prezenter objaśniał widowni znaczenie kryjące się za wyborami symboli, wzorów czy dodatków. Malunki na twarzach, pióropusze, elementy wykonane ze skorupek kokosa lub zębów pekariowca.
Choć tego typu wydarzenia to z reguły raczej jednorazowe ciekawostki, którym trudno równać się z fashion weekami z Paryża i Mediolanu, to są one jednocześnie symptomem pewnych zmian w myśleniu o modzie. Po pierwsze, są to zmiany lokalne – pokazuje się, jak wielkie znaczenie ma dla ludzi z mniejszych kręgów kulturowych świadomość, że ich moda może być przedmiotem zachwytu, a nie przaśnym symbolem zacofania. Z drugiej strony są też jednak zmiany globalne. Dzięki większej dostępności inspiracji z całego świata, nawet my, tutaj, w Polsce, możemy poszerzyć swój wachlarz narzędzi ekspresji.
Kiedy Hector Albertazzi brał udział w konkursie Netfliksa na projekt korony w ramach akcji promocyjnej serialu The Crown, zaczął od wyobrażenia sobie kobiety, która mogłaby ją nosić. Była to czarnoskóra osiemdziesięciolatka po przejściach – „typ wojowniczki”. Ale przede wszystkim dumna reprezentantka Brazylii. Korona składała się z liści różnych palm i amazońskich papug, a ozdobiona była nie diamentami, a lokalnie wydobywanymi kamieniami w żywych kolorach.
Rozmawiając z nim o tym, zaczęłam się zastanawiać: kim byłaby taka wyobrażona królowa w wersji polskiej? Czy potrafiłaby odnaleźć w naszej tradycji i w naszym dziedzictwie piękno oraz luksus, czy też wolałaby inspirować się Paryżem, Londynem, Nowym Jorkiem? Czy jest nierozerwalnie związana z globalnym rynkiem, czy może zachowała swój własny charakter?
Sama nie wiem.
Wiem za to, że w świecie ubranym w t-shirty i dżinsy, w świecie kolczyków z sieciówek, które nudzą się po jednym sezonie, i pierścionków z diamentem, które wyglądają dokładnie tak samo w Sydney, Toronto, Madrycie i Warszawie, odkrywanie bogactwa płynącego z lokalności może być sposobem nie tylko na ograniczenie swojego śladu węglowego, ale też na wyrażenie tożsamości, innowacyjność i zdobywanie coraz to nowych środków ekspresji.
Nie chodzi mi wcale o to, żeby nagle każda z nas pokochała łowickie hafty, kierpce czy bursztyny z Sukiennic. Świat jest bogaty i mamy ogromne szczęście, że możemy wybierać.
Warto po prostu pamiętać, że za naszymi małymi, porannymi wyborami stoją wielkie, kulturowe mechanizmy – m.in. konflikt masowych, światowych trendów i lokalnych tożsamości. Pytanie „Po której stronie chcesz się opowiedzieć?” jest pytaniem w zasadzie egzystencjalnym.
Cenne lekcje z brazylijskiego podejścia do mody wyciągnęła Natalia Aleksandra Komarow. Pisarka, artystka i miłośniczka wszystkich rzeczy pięknych. Nosi biżuterię z mocnymi motywami – czaszki, gwoździe, krzyże. Największe marzenie? Żeby świat stał się lepszym miejscem.