Rok 2022 należał do Michelle Obamy. Życzę nam tej energii na 2023!

W tym roku z zachwytem obserwowałam ewolucję stylu Michelle Obamy. Jako Pierwsza Dama USA musiała wybierać bardziej stonowane, eleganckie, klasyczne kreacje – to oczywiste. Teraz rozkwita. Jakby nagle wypuściła powietrze. Jakby mając prawie 60 lat, otworzyła się wreszcie na beztroskie bycie sobą.

Przy okazji nowego roku pomyślałam sobie, że życzę nam wszystkim tej młodzieńczej energii, którą emanuje obecnie Michelle Obama.

To, że Michelle kocha modę, było oczywiste od początku. Od pierwszych wystąpień publicznych u boku męża – wtedy jeszcze senatora – zawsze ubierała się bardzo świadomie. To zresztą dość pożądana cecha u Pierwszych Dam, które z reguły nie zajmują się polityką, ale reprezentowaniem kraju. Kiedy Michelle Obama pojawiała się przed kamerami w jakiejś sukience, sukienka ta wyprzedawała się natychmiast.
Z dzisiejszej perspektywy możemy jednak zobaczyć, że grzeczne kardigany i kremowe sukienki za kolano tłamsiły jej potężną osobowość. Na spotkaniach autorskich promujących swoją najnowszą książkę pojawia się już ubrana nie jak żona polityka, a jak pełnoprawna... gwiazda pop.

Michelle Obama udowadnia, że dojrzała kobieta wciąż może bawić się modą, eksperymentować, zmieniać wizerunek. Że może założyć ortalionową bluzę na asymetryczny top w elektrycznym błękicie. Dżinsowy komplet i warkoczyki. Holograficzne kozaki za kolano. Wyraziste printy. Ubrania i dodatki inspirowane kalifornijskim streetwearem, tworzonym jako przeciwwaga dla biznesowego, eleganckiego Nowego Jorku.

Ale tak naprawdę ta zmiana jest tylko pozorna. Bo w głębi duszy to wciąż ta sama Michelle – zawsze w ubraniach, za którymi kryje się głębszy przekaz. Wybiera projekty od takich twórców, jak znana z przetwarzania używanych materiałów Marine Serre czy mistrzowie dekonstruowania białych koszul Palmer//Harding. I chyba właśnie dlatego tak dobrze w tych ubraniach wygląda. Każdej kobiecie, tak młodej, jak i dojrzałej, wypada ubierać się w zgodzie ze sobą i swoimi wartościami!

Choć z polskiej perspektywy to się może wydawać niemal śmieszne, to musimy poświęcić kilka zdań na kwestię włosów. Czarne kobiety w Stanach regularnie słyszą od pracodawców (i nie tylko), że ich naturalne włosy wyglądają nieprofesjonalnie, nieelegancko. Poddają je wielogodzinnym, bardzo kosztownym zabiegom, żeby były proste i gładkie.
Nic więc dziwnego, że kiedy Michelle mieszkała w Białym Domu, prostowała włosy. Miała świadomość, że „nietypowa” fryzura stałaby się dla mediów bardziej pożywnym tematem, niż polityka jej męża. Na szczęście dzisiaj nie musi się tym przejmować. W czasie pandemii coraz częściej mogliśmy zobaczyć Michelle z naturalnym afro, ale to był dopiero początek szaleństwa. Przy okazji promocji swojej najnowszej książki pojawia się regularnie z fantazyjnymi upięciami z warkoczyków typu cornrows.
Patrząc na Michelle Obamę dziś, można odnieść wrażenie, że jej życie się dopiero rozkręca. Odniosła sukcesy, wychowała dzieci, przez 8 lat mieszkała w Białym Domu – a teraz może postawić na siebie. Była Pierwsza Dama zrozumiała, że jest już „za stara” na udawanie, na podporządkowywanie się. Podobnie jak Andy MacDowell, kiedy zrezygnowała z ukrywania siwizny pod farbą.

I tej właśnie energii życzę nam wszystkim na rok 2023. Nie zastanawiajmy się już nigdy więcej, co ludzie powiedzą! Idźmy na pocztę w kolczykach do ramion, a do piekarni w złotych kowbojkach. Bądźmy sobą, róbmy swoje i bądźmy z tego dumne.

Być bardziej jak Michelle Obama życzy Natalia Aleksandra Komarow. Pisarka, artystka i miłośniczka wszystkich rzeczy pięknych. Nosi biżuterię z mocnymi motywami – czaszki, gwoździe, krzyże. Największe marzenie? Żeby świat stał się lepszym miejscem.