Modowa policja i zakazana bawełna. O potrzebie koloru
Skąd w ogóle ten pomysł na “czystość” i “stonowane kolory”? To nie jest dla człowieka stan naturalny. Kochamy zieleń natury, kwitnące kwiaty, zachody słońca. Nasi przodkowie, niezależnie skąd pochodzili i jak bogaci byli, lubili farbowane tkaniny, kolorowe dodatki i malunki na ścianach...
Pod koniec XVIII wieku, kiedy kolonizatorzy rozsiedli się już trochę w Indiach, odkryli tam bawełnę farbowaną niezwykle trwałymi i żywymi barwnikami, na przeróżne piękne wzory – kwiaty, paisleye, scenki rodzajowe. Była w dodatku niedroga. Zaczęto ją sprowadzać. Europejczycy szybko pokochali kolorowe tkaniny, a lokalni producenci materiałów z lnu, jedwabiu i wełny poczuli się zagrożeni. W rezultacie wprowadzono ograniczenia na import bawełny Calico, a we Francji całkowitą prohibicję.
To tylko jeden przykład z historii, kiedy ludzkie pragnienie koloru wpływało na legislację. Jaka była reakcja ludzi? Trafiali do więzień za noszenie żakietów czy fartuszków w kwiatki, dopóki zakazy nie zostały zniesione. Bo wielobarwne ubrania i dodatki to uniwersalne obiekty pożądania.
Cieszmy się, że nikt nam dzisiaj nie zakazuje zaszaleć z outfitem, kiedy tylko chcemy. Kolory poprawiają humor, dodają energii i cieszą oko. Zwłaszcza zimą. A jeśli nie masz odwagi miksować kolorowych printów, to zacznij od biżuterii.
Do noszenia kolorów zachęca Natalia Aleksandra Komarow. Pisarka, artystka i miłośniczka wszystkich rzeczy pięknych. Nosi biżuterię z mocnymi motywami – czaszki, gwoździe, krzyże. Największe marzenie? Żeby świat stał się lepszym miejscem.